WOJNA ROSYJSKO – GRUZIŃSKA, A SZTUKA WYWIERANIA WPŁYWU

WOJNA ROSYJSKO – GRUZIŃSKA, A SZTUKA WYWIERANIA WPŁYWU

W ostatnich tygodniach wiele napisano na temat konfliktu na Kaukazie. Jednak, podczas relacjonowania sytuacji skupiono się na jego widowiskowo – emocjonalnej stronie, w odpowiedzi na zapotrzebowanie masowego odbiorcy i jednocześnie pominięto rzeczywisty kontekst sytuacji czyli to o co naprawdę w nim chodziło.

Patrząc od tej strony mieliśmy, a może i dalej mamy do czynienia z interesującym przykładem negocjacji prowadzonych z punktu widzenia siły.

Moim zdaniem sytuacja przedstawia się następująco:

Z jednej strony w interesie Europy jest znalezienie alternatywnych wobec rosyjskich kanałów dostawy ropy i gazu ziemnego, a Gruzja stawała się kandydatem do NATO i Unii Europejskiej.

Z drugiej strony mamy atomowe mocarstwo z gospodarką, w dużym stopniu, opartą na wykorzystaniu posiadanych surowców energetycznych, próbujące w ich dostawie omijać Europę środkową, być może w celu rozgrywania państw członkowskich Unii i NATO. Państwo to znalazło się w sytuacji możliwości wstąpienia kolejnego swojego sąsiada, o znaczeniu strategicznym, do NATO.

Rosja także ma obecnie nowego prezydenta, którym jest Dmitrij Miedwiediew. Jednak powszechnie uważa się że pozycja byłego prezydenta Władimira Putina w znacznym stopniu zachodzi na kompetencje jego następcy. Nie możemy także zapominać o nie rozwiązywanych latami problemów dotyczących Osetii Południowej i Abchazji.

W sytuacji biernej zgody starej Unii na budowę rurociągu bałtyckiego i pretekstu, jaki dała Gruzja, wkraczając militarnie do Osetii Południowej, w pewnym stopniu przypominającym inwazję Iraku na Kuwejt, w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, a możliwe że działając sprowokowana przez rosyjskie służby specjalne, Rosja dokonuje inwazji na terytorium Gruzji, mając prawdopodobnie nadzieję na szybki sukces.

Jednak na skutek inicjatywy polskich władz, wyjątkowo zgodnych, do rozwiązywania problemu włączają się kolejni członkowie Unii Europejskiej. Gruzja, w obliczu totalnej klęski, podpisuje, przy udziale Francji i Finlandii, jednostronny rozejm, niwelujący pretekst do agresji na ten kraj.

Jednak prezydent Rosji, wzmacniający, przez atak, swój wizerunek, a może i pozycję, nie mógł tego zaakceptować, wprost, bez straty twarzy i faktycznej stawki o którą toczyła się gra, a z punktu widzenia sztuki negocjacji to co się wydarzyło w Osetii Południowej stanowiło tylko stawkę symboliczną. W efekcie, w odpowiedzi, Rosja zapowiedziała, że nie będzie prowadzić rozmów z obecnym prezydentem Gruzji Micheilem Saakaszwili.

Mogliśmy, w tym przypadku, mieć do czynienia z taktyką ataku personalnego, aby go zdyskredytować albo zastraszyć Gruzinów dalszą eskalacją konfliktu, mając nadzieje na zastąpienie ich obecnego prezydenta kimś bardziej uległym Rosji lub pokazaniem swojej siły.

Mogliśmy mieć też do czynienia z taktyką o nazwie „śnięta ryba” czyli rzuceniem żądania niemożliwego do spełnienia, aby postawić następne np. domagać się zobowiązania Gruzji do zachowania neutralności czy oddania ponad 50 % udziałów w ewentualnym rurociągu. Czyli rzeczywistą stawką tego co wydarzyło się w Gruzji mogły być cele militarne, ekonomiczne, bądź oba z nich.

Moim zdaniem działania siłowe mające na celu całkowite zablokowanie transportu ropy czy gazu ziemnego przez terytorium Gruzji do Europy mogły by się zdarzyć dopiero za kilkanaście – kilkadziesiąt lat. Obecnie jest na to jeszcze za wcześnie. Ale być może uda się sprowokować poważne zakłócenia i poczucie braku stabilności na tym polu w Europie.

Na godzinę przed spotkaniem z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym, który w imieniu Unii Europejskiej, podjął się mediacji w sporze między Rosją a Gruzją, prezydent Dmitrij Miedwiediew podjął decyzję o zakończeniu operacji wojskowej w Gruzji, ogłaszając że jej cele zostały osiągnięte, jednocześnie domagając się powrotu wojsk gruzińskich na wyjściowe pozycje, częściowej ich demilitaryzacji oraz podpisaniu porozumienia o niestosowaniu siły.

Z jednej strony wyglądało to na ugięcie się pod międzynarodową presją (prezydent USA stwierdził, że działania Rosji silnie podkopały jej wizerunek na arenie międzynarodowej i zagrażają współpracy Moskwy z USA i Europą, pomimo dalszej obecności wojsk rosyjskich na terytorium Gruzji). Ale być może prezydent Rosji chciał się przedstawić jako osoba która wybrała pokój? Ciekawe także co działo się poza kulisami i jaki wpływ będzie miała ta sytuacja na dalsze plany Europy i NATO wobec Gruzji?

Proponuję zwrócić także uwagę, na ile zmieniła obecnie pozycja prezydenta Dmitrija Miedwiediewa i jego publiczny wizerunek.

Oczywiście czynniki ekonomiczne są niezwykle istotną częścią tego konfliktu, gdyż wpływają na silny wzrost ryzyka kredytowego, dotyczącego nowej rury, co skutkowało, w praktyce, wzmacnianiem prawdopodobieństwa odwleczenia budowy rurociągu, który pomógłby połączyć alternatywne złoża surowców dla Europy z gruzińskim portem nad Morzem Czarnym. Jednak spójrzmy na to co działo się na Kaukazie jeszcze z innej strony.

Gruzja graniczy z Federacją Rosyjską (która skupia republiki północnokauskie, w tym z Czeczenią), Turcją, Armenią i ropodajnym Azerbejdżanem. Ten ostatni graniczy z Iranem, zaangażowanym w program atomowy i swoją, nie do końca jasną, rozgrywkę wobec sąsiadującego z nim, Iraku. No i w ten sposób ocieramy się także o problematykę nieoczekiwanego zakończenia, zbiegających się czasowo z konfliktem rosyjsko – gruzińskim , negocjacji w sprawie umieszczenia elementów tarczy antyrakietowej w Polsce, czemu sprzeciwia się Rosja.

Warto również pamiętać, że Iran także graniczy z Afganistanem, na terenie którego NATO toczy wojnę z terroryzmem. Ponadto musimy pamiętać, że Gruzja jest prawdopodobnym sojusznikiem Azerbejdżanu, podczas ewentualnych jego nieporozumień z Armenią, będącą, m. in. wraz z Azerbejdżanem,członkiem, zdominowanej przez Rosję, Wspólnoty Niepodległych Państw. Dlatego może rzeczywistą stawką ekonomiczną w tym konflikcie jest coś znacznie więcej niż kontrola nad rurociągami prowadzącymi przez Gruzję?

Przy okazji mamy bardzo dobry dowód na to co oznacza brak konsekwencji, nie tylko podczas prowadzenia negocjacji z punktu widzenia siły. Za słownym poparciem dla Gruzji państw członkowskich NATO nie poszły czyny jak np. posłanie wojska na teren Gruzji czy inne skuteczne działania. No i, w efekcie, jak na razie wojska rosyjskie zadomowiły się w tym kraju na dłużej. Dopiero cementowanie polityki kaukaskiej Unii i rozważania przez jej członków alternatywnych dostaw ropy i gazu zaczęły wpływać na wycofywanie się Rosji z terytorium Gruzji, w tym jej głównego portu w Poti, chociaż w tym zakresie sytuacja może jeszcze się zmieniać w obie strony.

Działania Rosji na terytorium tego małego państwa kaukaskiego to klasyczny przykład zastosowania techniki „stopą w drzwi” i reagowania na efekty jej użycia. Technika ta polega na usiłowaniu zdobycia większej korzyści po osiągnięciu już mniejszej i jest popularna wśród akwizytorów oraz sprzedawców.

Oczywiście, problem dostępu do alternatywnych źródeł ropy, przez europejskich członków NATO, , jest niezmiernie istotny, również z punktu widzenia USA, chociaż amerykański przyczółek, w tamtej okolicy, może może mieć dla Amerykanów znaczenie i z innych przyczyn, jak przykładowo przeciwdziałanie alternatywnym kierunkom rozwoju „wojny z terroryzmem”, w sytuacji ewentualnej możliwości konfliktu ze światem islamu, czy stanowić gwarancje stabilności dostaw dla innego członka NATO, jakim jest Turcja, korzystająca również z azerskich surowców. Ta ostatnia, w obliczu zaistniałej sytuacji wykonała pierwsze kroki w celu zbliżenia z silnie skonfliktowaną od lat Armenią oraz zaciśnięcia współpracy z krajami regionu.

A skoro już kontynuujemy rozważania nad politycznymi przyczynami konfliktu to zwracam uwagę na kilka faktów, które odbywają się niejako w tle omawianego problemu:

1. Rosja posiada bliskie stosunki z Iranem, który jest uważany za ważny dla utrzymania stabilizacji w poradzieckiej Azji Środkowej. Jednak, w sytuacji dalszego wzrostu potęgi militarnej Iranu, ta sytuacja może się zmienić. Jednocześnie w Iranie mieszka dwa razy więcej Azerów niż w Azerbejdżanie. W przypadku agresji na ten drugi kraj mógłby nastąpić duży napływ uchodźców do Iranu, wpływając na osłabienie stabilizacji, w tym kraju.
2. Syryjski prezydent Baszszar Al Asad poparł Rosję w konflikcie z Gruzją i wyraził gotowość na rozmieszczenie na terytorium swojego kraju instalacji skierowanej przeciwko tarczy antyrakietowej, mającej być umieszczonej w Polsce.
3. W Iranie dominują szyici, w Syrii natomiast sunnici, choć elitę rządząca krajem stanowią szyici – Alawici). O tym, że te dwa odłamy islamu nie bardzo przepadają za sobą doskonale świadczy ich krwawy konflikt na terenie Iraku.
4. Ostatnio Rosja zwiększyła dostawy broni zarówno do Iranu, jak do Syrii.
5. Coraz częściej mamy do czynienia z informacjami, że gdy pogarszają się stosunki pomiędzy Iranem i USA, źle dzieje się również w Iraku.
6. Ostatnio NATO ma coraz większe problemy w Afganistanie, graniczącym również z Iranem.
7. Rosja z jednej strony krwawo stłumiła niepodległościowy zryw w Czeczenii, a z drugiej uznała niepodległość leżących tuz obok Czeczenii Osetii Południowej i Abchazji. Ta pozorną sprzeczność oczywiście łączą ułatwienia dla stacjonowania wojsk rosyjskich we wszystkich wymienionych regionach, co ma istotne znaczenie geopolityczne.
8. Uznanie niepodległości Abchazji i Osetii Południowej przez Rosję i zaproponowanie umieszczenia tam rosyjskich wojsk uspokoiło, z militarnego punktu widzenia, sytuację, gdyż trudno sobie obecnie wyobrazić aby mała Gruzja wdała się w konflikt z tak dużym sąsiadem.

Reasumując nasuwa się tutaj pytanie czy Rosja nie zmierza do przejęcia roli żandarma na terenie państw arabskich, od niewydajnych w tej dziedzinie Stanów Zjednoczonych i NATO?

Na zakończenie kilka słów na temat położenia miejsc o których rozmawiamy.

Syria leży nad Morzem Śródziemnym oraz graniczy z Turcją, Irakiem i Izraelem, a także Libanem i Jordanią.

Odległość pomiędzy stolicą Gruzji – Tbilisi, a stolicami Iranu – Teheranem i Syrii Damaszkiem jest podobna do odległości pomiędzy Warszawą, a granicą niemiecko -francuską.

Odległość pomiędzy stolicą Czeczenii – Groznym, a Tbilisi jest podobna do odległości pomiędzy Warszawą, a Poznaniem.

A ze stolicy Azerbejdżanu do Groznego i Tbilisi jest mniej więcej tyle samo co z Warszawy do Berlina.

MACIEJ WOJEWÓDKA

Inne pozycje Autora:

Jak się zarabia na giełdzie?, Szczygieł Publishing Kraków 1994r.

Prawo rodzinne, a przyszłość cywilizacji, eMiddle East

Zobacz inne artykuły dotyczące Gruzji, WNP oraz Rosji:

Marcin Pietrzyk, Uwarunkowania geopolityczne WNP. Perspektywy dla GUUAM, eMiddle East

Walki w Osetii Pd. Gruzja wycofa wojska z Iraku, eMiddle East