Sukces czy porażka? ONZ wobec Arabskiej Wiosny

19 kwietnia 2012 roku Europejskie Stowarzyszenie Studentów Prawa ELSA Warszawa zorganizowało konferencję naukową pt. „Sukces czy porażka? ONZ wobec Arabskiej Wiosny”(1). Spotkanie naukowe odbyło się w Warszawie w ramach cyklu „Programu Praw Człowieka ELSA Poland”, którego koordynatorem jest Joanna Mazurek(2).

Jak wymieniono w celach statutowych ELSY, jednym z nich jest propagowanie oraz poszanowanie dla praw człowieka w społeczeństwie. W obecnej edycji konferencji próbowano odpowiedzieć na ile skuteczne mogą być podejmowane środki przez organizacje międzynarodowe, szczególnie w ramach Rady Bezpieczeństwa ONZ. Jak można się spodziewać idea spotkania naukowego pojawiła się w związku ze wzrostem roli ONZ w czasie „Arabskiej Wiosny”, choćby w przypadku konfliktu w Libii, czy Syrii w 2011-2012 roku. Ponadto ostatnie konflikty w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, kiedy Rosja i Chiny zgłosiły swoje veto, dodatkowo przyciągnęły uwagę dla działalności tej organizacji.

Tym razem ELSA zaprosiła na spotkanie osoby związane z tematyką prawa międzynarodowego oraz Bliskiego Wschodu. Stronę bliskowschodnią reprezentowali dr George Yacoub (3), adiunkt na Wydziale Orientalistyki UW oraz dziennikarz Michał Żakowski (4), który na spotkaniu pełnił funkcję moderatora. Ze strony sekcji prawniczej pojawił się Piotr Kobielski, wykładowca z Instytutu Prawa Międzynarodowego UW (5). Na spotkaniu ELSY obecny był także przedstawiciel Portalu Bliskowschodniego Emiddle East.

W przypadku dr Georga Yacouba, pochodzącego z Syrii, jest on specjalistą w dziedzinie nauczania języka arabskiego, także problematyki chrześcijaństwa wschodniego oraz herezjografii muzułmańskiej w Katedrze Arabistyki i Islamistyki UW. W przypadku prowadzącego dyskusję panelową, dziennikarza Michała Żakowskiego, to warto przypomnieć, iż jest on jest redaktorem I Programu Polskiego Radia, wcześniej relacjonował wydarzenia z kairskiego Placu Tahrir w 2011 roku, był korespondentem wojennym w Iraku, czy w Libanie w 2006 roku. Piotr Kobielski jest doktorantem w Zakładzie Międzynarodowego Prawa Publicznego UW.

W czasie spotkania przeważały poglądy, iż rola ONZ w konfliktach na Bliskim Wschodzie może okazać się pomocna. Podobnego zdania byli studenci, którzy zadawali pytania panelistom. Choć dr G. Yacoub zwrócił uwagę na krytyczny stosunek samej społeczności bliskowschodniej wobec ONZ, choćby na przykładzie Gazy, czy szerzej spraw Palestyny. Z tego choćby powodu ten stosunek jest oceniany przez pryzmat aktywności Zachodu w tym regionie, czy nawet Izraela.

Ze strony portalu Emiddle East podniesiono kwestię braku pewnej wyrazistości tego, jak oceniać Powszechną Deklarację Praw Człowieka ONZ z 1948 roku w kontekście Deklaracji Praw Człowieka w islamie, uchwalonej przez Organizację Konferencji Islamskiej z 5.8 1990 roku (6). Z tego powodu zwrócono uwagę na to, iż istnieje konflikt pomiędzy prawami narodów do samostanowienia, a choćby wypełnianiem postanowień zawartych w deklaracji ONZ, czy Karcie NZ. Wydaje się, iż jest to szczególnie rażące choćby w kwestii interpretacji praw kobiet muzułmańskich, czy praw mniejszości religijnych, które są często łamane w tym regionie. Wysunięto hipotezę, iż system ONZ może być odbierany przez obecną elitę bliskowschodnią, ale także zwykłych obywateli, jako przejaw pozostałości systemu kolonialnego (mandaty francuski i brytyjski), czy być swoistym wyrazem obecnej formy neokolonializmu, tym razem w wydaniu amerykańskim (przyp. Emiddle East)

W czasie spotkania próbowano poznać także rzeczywiste źródła „Arabskiej wiosny”. Jak zauważył dr Yacoub, wysoki stopień bezrobocia wśród młodych musiał wywołać pewne reperkusje społeczne, co doprowadziło w końcu do rewolucyjnych wydarzeń. Wskazywać to mogłoby na ekonomiczne przyczyny „Wiosny Arabskiej”.

Z drugiej strony podniesiono także kwestię mediów. Michał Żakowski wskazywał na rolę portali społecznościowych (np. facebook), także ogromnego wpływu telewizji panarabskich, w tym Al Jazeery. Zgadzając się jednak, iż jest to świetna telewizja, ale także jej zdarzają się wpadki, kiedy świadomie, bądź nieświadomie manipuluje widzami. Będąc w czasie demonstracji na Placu Tahrir w Egipcie zauważył on, iż Al Jazeera manipulowała danymi, zawyżając znacznie liczbę osób, które brały dział w demonstracji. Kiedy Al Jazeera wspominała o milionie osób, to Michał Żakowski w rezultacie rozmów z postronnymi świadkami, dopatrywał się ich w liczbie około 100 tys.

W świetle tego można dodatkowo odnieść się do kwestii zastrzeżeń wysyłanych przez rosyjską agencję „Interfax„, iż w rejonie syryjskiego miasta Homs operowali komandosi z Wielkiej Brytanii i Kataru (7). W ciekawym artykule na łamach Gazety Prawnej (przedruk „Le Nouvel Observateur”) pisano wręcz, iż „Katar – miniaturowa, niebezpieczna potęga wspiera islamistów i wpływa na „arabską wiosnę”, choćby w Libii, czy Syrii (8). Natomiast o rosyjskim zaangażowaniu w Syrii (m.in. rosyjski projekt „Strojtransgaz”) szerzej opisuje dr Andrzej Kreutz w swoim artykule „Syria: Russia`s the Best Asset in the Middle East” (9). (przyp. Emiddle East)

Większość osób w czasie spotkania „Programu Praw Człowieka ELSA Poland” podkreślała rewolucyjny charakter przemian, jakie dokonały się na Bliskim Wschodzie w czasie ostatniego roku. W zasadzie też przychylano się do tej opinii, iż przemiany pozostają demokratycznym wyborem tych społeczeństw. Zastrzeżenia dotyczyły jednak tego w jaki sposób osądzono byłych przywódców krajów arabskich. W tym kontekście nawiązano także do wątku procesu Saddama Husejna oraz filmów z jego egzekucji, które można było obejrzeć na YouTube. Gdzieś w tle można było dostrzec takie przesłanie tej konferencji: czy zaangażowanie ONZ w sprawie rewolucji arabskich będzie prowadziło także do takich precedensów, kiedy dochodzi do łamania Karty NZ? Ponadto zastanawiano się nad dwuznacznym stosunkiem Zachodu wobec osoby Muammara Kadafiego, który po utracie poparcia społecznego w swoim kraju, automatycznie został tego poparcia pozbawiony w Europie (podany przykład S. Berlusconiego we Włoszech).

Piotr Kobielski wskazał na problem tego, jakimi sprawami może zajmować się Rada Bezpieczeństwa ONZ. W świetle bowiem prawa międzynarodowego Rada Bezpieczeństwa ONZ może rozpatrywać sprawy, które zagrażają pokojowi międzynarodowemu, dotyczącemu wielu państw. Choć konflikt w Syrii, czy Libii dotyczył spraw wewnętrznych tego kraju uznano widocznie, iż w efekcie przemian, czy też dalszego postępu sytuacji może dojść do zagrożenia pokoju, a konflikt może się przenieść na sąsiednie kraje.

Przykład syryjski wskazuje na to, iż jest to możliwe. Syria pozostaje newralgicznym punktem na mapie Bliskiego Wschodu, gdzie ścierają się wpływy różnych mocarstw Rosji, Chin, Iranu, USA, Turcji, Arabii Saudyjskiej, czy także sąsiednich krajów takich jak Izrael, Liban, czy Irak, Jordania. Sytuacja w Syrii pozostaje także niekorzystna z tego powodu, iż jak do tej pory milion osób uciekło z tego kraju w poszukiwaniu azylu. Przy założeniu, iż Syria jest krajem bardzo zróżnicowanym etnicznie i religijnie, te wszystkie fakty mogą wskazywać, iż w istocie sytuacja wewnętrzna w tym kraju stanowi zagrożenie dla międzynarodowego pokoju (przyp. Emiddle East).

Jednak w opinii dr Yacouba obecni powstańcy syryjscy posiadają mniejsze możliwości wsparcia, aniżeli ich odpowiednicy w Libii, bowiem zbliża się czas wyborów w USA. Z tego powodu wydaje się mało prawdopodobne, aby USA pragnęło szukać konfliktu z Rosją. Tym bardziej, iż zbliża się czas wycofania wojsk amerykańskich z Afganistanu, a jedynym w miarę pewnym sprzymierzeńcem na tym polu pozostaje już tylko Rosja. Jak pokazały ostatnie wydarzenia współpraca amerykańsko – pakistańska nie jest już możliwa w tym zakresie.

Być może z tych powodów, a mianowicie rozpadu dawnych sojuszy, ONZ pozostaje pewnym gwarantem dla zachowania stabilności w regionie, zachowania pewnej namiastki „sumienia świata” – dopowiadał redaktor Michał Żakowski. Prawdopodobnie z tego też powodu postaci show biznesu zdecydowały się zaangażować w akcje pomocowe prowadzone pod auspicjami ONZ, jak choćby Angelina Jolie. Można z tego wywnioskować, iż ONZ cieszy się jeszcze pewnym zaufaniem, jeśli chodzi o stanowisko szeroko rozumianej społeczności międzynarodowej.

Konkluzją dla tego spotkania może być stwierdzenie, iż ONZ pozostał jedynym gwarantem zachowania stabilności w regionie. Choć wyzwania jakie stoją przed tą organizacją pozostają ogromne. W ostatnim czasie ONZ zgłaszało swoje zastrzeżenia wobec tego, jak traktowani są oponenci w Bahrajnie. Jak wiadomo w przeciwieństwie do innych krajów arabskich, taka pomoc nie będzie możliwa ze strony Amerykanów wobec tego kraju. Powodem jest to, iż USA nie będzie chciała narażać swoich stosunków z Arabią Saudyjską, nie wspominając już o tym, że w Bahrajnie stacjonuje flota amerykańska. Wsparcie dążeń rewolucyjnych szyitów w Bahrajnie przeciwko monarchii sunnickiej w tym kraju mogłoby wpłynąć także na zwiększenie znaczenia Iranu w Zatoce, czego Amerykanie będą chcieli uniknąć. A tymczasem statki tego kraju już prowokacyjnie przepływały przez Morze Czerwone pod okiem Izraela (przyp. Emiddle East).

Przykład syryjski jest dokładnie odwrotny od tego, który ma miejsce w Bahrajnie. W Syrii podobnie rządzi grupa wywodząca się z mniejszości (w tym wypadku Alawici), choć jest traktowana wrogo przez Amerykanów, natomiast przychylnie przez Iran. W czasie spotkania dr Yacoub zauważył, iż Rada Bezpieczeństwa ONZ postanowiła wesprzeć ludność cywilną Libii, natomiast ludność Bahrajnu nie mogła już na to liczyć. Jeśli dodatkowo zauważymy, iż w rezultacie bombardowania NATO, za przyzwoleniem ONZ, zginęło wielu cywilów w Libii, a po przejęciu władzy przez rebeliantów, nadal dochodzi do tortur i zabójstw w tym kraju, to należy sobie jednak zadać pytanie, czy intencje ONZ pozostają do końca słuszne? (przyp. Emiddle East).

W przypadku Libii wybrano wariant militarny za przyzwoleniem ONZ. W Syrii, jak dotąd, udało się uniknąć zaangażowania społeczności międzynarodowej w tym kraju na skutek veto Rosji i Chin. Jeśli jednak wielu mieszkańców Bliskiego Wschodu gotowych jest postrzegać zaangażowanie w Libii jako pewną formę neokolonializmu (szczególnie ze strony NATO), to jednak w przypadku Syrii, organizacje międzynarodowe krytykowane pozostają za bezczynność w wypadku kiedy taka pomoc jest potrzebna. Ostatnie jednak rozmowy ONZ z rządem syryjskim, celem wysłania dodatkowych 250, bądź 300 nieuzbrojonych obserwatorów do tego kraju pokazują, iż rola ONZ może okazać się skuteczna oraz niezbędna. (przyp. Emiddle East).

W świetle tego można przytoczyć też fragmenty wykładu Piotra Kobielskiego z Katedry Prawa Międzynarodowego UW, który wspomniał opinię profesora prawa międzynarodowego z Uniwersytetu Yale – W. Michaela Reismana, iż czasami „lepiej się dogadać z oprawcą”.

Tekst: Marcin Pietrzyk